Z tobą nowe szczęście,
Z tobą nowy świat
Hiszpania, Hiszpania, Hiszpania...Kraj, w którym nawet nie marzyłam, aby się zjawić. A teraz jestem tu, wyleguję się na gorącej plaży. Los bywa przewrotny. Wszystko jest źle, by później było cudownie.
Wreszcie parę godzin wolnego, które większość z nas postanowiła spędzić na plaży. O ile nie wszyscy. Nie zwracałam na to uwagi. Wystarczyło mi to, że w końcu jest parę chwil z dala od boiska. Przyznam szczerzę, że nigdy nie spędziłam tyle czas w ciągu paru dni, grając w piłkę nożną. Zawsze to było z 3-4 razy w tygodniu, po góra 2 godziny. A teraz gram codziennie, czasem nawet więcej, niż te 120 minut. Gdybym...
-Aaaa!-pisnęłam, gdy ktoś mnie podniósł. Nie miałam pojęcia, kto to.-Nie wiem, kim jesteś, ale tylko spróbuj wrzucić mnie do wody, to pożałujesz.
No i chlup, jestem w wodzie.
..... wiedziała, że tak będzie, to i tak bym się nie zawahała w momencie, gdy Jacek zawiózł mnie na stadion.
Przetarłam oczy i z mordem spojrzałam na Kędziorę. On jakby nic się nie stało stał zadowolony. Przeklinając pod nosem skierowałam w stronę miejsca, gdzie leżał mój ręcznik. Podał mi go Aleks, a ja uśmiechem podziękowałam. Wytarłam się i owinięta usiadłam obok Bułgara.
-Chodź, przytul się.-rozłożył swoje ramiona. Mimowolnie się zaśmiałam i przybliżyłam do niego. Siedziałam mu między nogami, jakkolwiek to zabrzmi, a on przytulał się do moich pleców.
-Sam to wymyślił, czy ktoś mu pomógł?-zapytałam.
-Spiskował chyba z Możdżeniem, Kamińskim i Wolskim, ale nie wiesz tego ode mnie.-szepnął.-W sumie to norma, więc się nie przejmuj.
-Odegram się, prędzej, czy później.
-Może później, teraz jesteś moja.I nigdzie Cię nie puszczę.
-Będziemy tu siedzieć do końca świata?
-Jeśli będziesz obok to tak, będziemy tu siedzieć do końca świata, a nawet i o jeden dzień dłużej.
-Wariat.-zaśmiałam się.
-Jeśli wariat, to w pewnym sensie twój wariat.
Dla Ciebie kocham każdy dzień
Dla Ciebie jest jeśli tylko chcesz
Dla Ciebie nowy lepszy sen...
~~~~
Sparing. Dzień, którego tak bardzo się obawiałam. Trzesąc się siedziałam na śniadaniu. Ledwo co zjadłam, a bałam się, że to co spożyłam mogę zaraz zwrócić.
-Nie bój się.-usłyszałam przy uchu.-Odpręż się i pomyśl, że jesteś tylko ty, my i twój orlik w Poznaniu. Nie ma tu tych ludzi, a my nie jesteśmy zawodowymi piłkarzami.
-A jeśli zrobię coś nie tak?-jęknęłam.
-Jeśli będziesz się tak bała, to może być różnie. Uspokój się.
Wtuliłam się w niego i usiadłam na ławce. Trener lada moment miał nam podać nam skład. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Wzięłam jednak głęboki oddech i starałam się myśleć o tym, co mówił Tonev. Czego ja się tak właściwie boję?
-.....po pierwszej połowie nastąpią zmiany, będę starał się dać dziś pograć wszystkim.-zakończył.
Uff.. nie zacznę w pierwszym składzie. Zdążę ogarnąć, jak wygląda gra na boisku. I może przestanę się bać, że coś mi nie wyjdzie.
-Powodzenia.-szepnęłam cicho.
-Nie bój się.
Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
~~~
Siedząc na ławce starałam się zapamiętać jak najwięcej z gry piłkarzy, z jakimi przyjdzie mi się zaraz zmierzyć. Gdy usłyszałam polecenie, aby iść się rozgrzewać z lekkim strachem wstałam. Pokręciłam glową i zaczęłam wykonywać różne ćwiczenia. Na boisku pojawiłam się za Rafała Murawskiego. Starałam się nie myśleć o niczym innym, tylko o piłce. Obserwowałam każdy ruch. Gdy piłkę podał mi Aleks skierowałam się w stronę bramki przeciwnika mijając paru obrońców. Dośrodkowałam wbiegającemu Ubipariowi, który głową trafił do siatki. Czy to był mój pierwszy kontakt z piłką na boisku?
~~~~
-Ale widzieliście minę ich trenera, jak w Mirella w pierwszym kontakcie z piłką dośrodkowała Vojo?-pytał Wilk.-Ja mało nie spadłem z ławki, gdy zobaczyłem jaki jest wściekły. Krzyczał na obrońców, a oni bezradnie rozkładali ramiona.
Wilk opowiadając nam gestykulował rękami i naśladował minę człowieka, który nazywał się.. w sumie to nawet nie wiem, jak nazywał się trener naszych przeciwników. Ale Wilczek tak śmiesznie wszystko pokazywał, że wszyscy nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu.
-Szkoda, że nie macie pojęcia, jak się w tym momencie bałam, że zaraz wyląduję na murawie z trawą w ustach.-mruknęłam.
-Jak można wylądować na murawie z trawą w ustach?
-Och... Zahaczyłabym o nogi jednego z obrońców, runęła na murawę i zjadła trawę.-wytłumaczyłam Wilkowi.-Możemy już iść? Mam chyba dość widoku boiska jak na dziś.
-Nie martw się, za dwa dni może znów będziesz miała okazję wylądować na murawie z trawą w ustach.-objął mnie Wilk, jednak ja natychmiast zrzuciłam jego rękę z mego ramienia i wstałam.
-No idziemy!
-Patrz, jest tak krótko, a już się rządzi.-zaśmiał się Jasmin.
-Pff...
-Ei, to było zarazerwowane dla Semira!-zawołała Olivia.
-Ale co?
-No pff... Zawsze pff było Semirowe.-wyjaśniła i wyszła.
-Co zrobiłam nie tak?-zapytałam.
~~~~
-Dziękuje Ci,
-Mi? Za co?
-Uspokoiłeś mnie, gdy się bałam.
-Drobiazg. Po to chyba jestem, prawda?
Uśmiechnęłam się. Wpatrując się w jego oczy złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Czułam się taka szczęśliwa.
-Cieszę się, że jesteś.
-I będę.
-Nigdy nie spotkałam kogoś takiego, jak ty.
-Bo Bóg zostawił Cię dla mnie.-szepnął.
-Wierzysz w Boga?
-A ty nie?
-Wierzę w to, co mówisz. To wystarczy.-wtuliłam się w jego szyję.-Nie potrzebny mi Bóg, bym ufała tobie. A to, czy wierzę, czy jest, czy go nie ma... Trudno mi powiedzieć, jak jest.
~~~~
Drugi mecz sparingowy przebiegł podobnie do pierwszego, oprócz mojego spektakularnego pierwszego kontaktu z piłką.I poza moim strachem, którego zabrakło i było mi o wiele łatwiej. Jacek też grał. Starał się. Było mi go tak żal, gdy widziałam w jego oczach smutek. Nikt nic nie mówił, próbowałam go pocieszać, choć sama miałam ochotę się rozpłakać.-Mirella, a tak właściwie, to dlaczego prawie nic o tobie nie wiemy?-zapytał Mateusz.-Jesteś z nami już jakieś 3 tygodnie, a tak naprawdę wiemy tylko jak się nazywasz, że jesteś najlepszą przyjaciółką Jacka i masz 18 lat. Chyba zasługujemy, aby widzieć więcej, co?
Westchnęłam. Chwilę temu trener Rumak skończył omawiać taktykę na jutrzejszy mecz, jednak wszyscy siedzieli na swoich miejscach.
-Nie lubię opowiadać o sobie i odwlekałam tą chwilę jak najdłużej się dało.-wyjaśniłam.-Z reguły, gdy ludzie wiedzą zbyt dużo, to albo się ode mnie odwracają. A gdy nie mówię nic, to albo dają spokój, wtedy sama mówię. Są też i tacy, którzy szukają prawdy o mnie u innych ludzi, dowiadują się wtedy połowy tego, co powinni. I wyciągają błędne wnioski, chociażby takie, jak Kamiński. Dlatego nie mówię. Bo nawet bywa tak, że ktoś nie da mi skończyć...
-Ale przecież my...-zaczął Ślusarski.
-Wiem, wiem, Nie powinnam na was patrzeć miarą ludzi, których miałam wcześniej obok siebie. Ale to nie jest takie łatwe, jak się wydaję. Wystarczy, że jest się z Domu Dziecka.
Widziałam ich zdziwione miny. Wzięłam głęboki oddech i mówiłam dalej.
-Miałam 9 lat, gdy trafiłam do Domu Dziecka. Trudno było odnaleźć mi się w nowym mieście. Nie miałam przyjaciół, a gdy pytano mnie, kim są moi rodzice nie odpowiadałam. W szkole dość szybko się rozniosło, że nie mam rodziców. A co miałam powiedzieć? Że mój ojciec zabił matkę i odsiaduję karę w więzieniu? W takich chwilach naprawdę chciałam być sierotą, która straciła rodziców w wypadku. Może wtedy moje życie wyglądałoby inaczej. Wolny czas spędzałam na przyglądaniu się grze chłopców starszych ode mnie. I wtedy piłka nożna pojawiła się w moim życiu. I gdy miałam 16 lat poznałam Jacka. Jeden z gorszych dni w moim życiu zmienił się w lepszy. Nie wyobrażam sobie co by się ze mną działo, gdyby nie on. Zapewne nikt z was by o mnie nie usłyszał, chyba, że zginęła bym w jakiś spektakularny sposób będąc bez dachu nad głową.
-Nie zapewniają Dzieciakom z Domu Dziecka mieszkania?-zapytał Hubert.
-Dzieciaków jest wiele. Gdyby każde miało dostać pieniądze na mieszkanie, to podatki poleciały by w górę niesamowicie. Zdarzało się, że gdy parę osób wkraczało w pełnoletność w tym samym czasie, to te trzy, czy cztery osoby miały wynajmowane mieszkanie na parę miesięcy, a później musiało samo zarobić na nie. Dzieciaki, które odebrano rodzicom wracały do swoich rodzinnych domów. Ja nie miałabym gdzie wrócić.
-Jesteś z Poznania?
-Nie, z Legionowa. To niedaleko Warszawy. Niewiele pamiętam z czasu, gdy tam mieszkałam. W tej chwili to w sumie jedna czarna dziura w mojej głowie. Pamiętam tylko ostatni dzień, ale pozwólcie, że nie będę go wspominać-wyjaśniłam.-Obecnie jestem uczennicą Technikum na kierunku Technik Informatyk. Czym dłużej się uczę, tym większe mam wrażenie, że to był błąd. Jakieś pytania jeszcze?
-Nie zmienisz szkoły?-zapytał Krzysiek.-Trenerze, bo przecież będzie jej trudno połączyć praktyki z treningami. Może byśmy Mirellę przepisali do klasy sportowej?
-Wiesz. trudno mi będzie zmienić szkołę. W liceum przygotowujesz się 3 lata do matury, w technikum 4. Jestem na pewno sporo do tyłu z materiałem.-westchnęłam.-Chyba będę skazana na poznańskie tramwaje i długie podróże po mieście.
-Do klasy sportowej pójdzie Cię bez problemu przerzucić.-głos zabrał trener Rumak.-Tylko musiałabyś nadgonić sporo. Na pewno znajdzie się ktoś, kto by Ci pomógł.
-Sama nie wiem...-westchnęłam.-Nie jestem wybitnym uczniem, ciągnęłam na 3 i 4, z wpadającymi gorszymi ocenami.
-Zastanów się nad tym.-odparł.
-Oczywiście. Pewnie i tak wyjdzie, że będę siedzieć przy książkach...-mruknęłam.-No to jeszcze jakieś pytania, jak już zaczęłam o osobie opowiadać?
Grzecznie odpowiadałam na inne, już nie tak bardzo wnikające w przeszłość. Pytali co lubię, dlaczego tak długo się ukrywałam przed światem, skoro tak dobrze gram. Uśmiechałam się. Najgorsze mam już za sobą.
~~~
Kolejny powrót do Poznania. Wtulona w Toneva wpatruję się w krajobraz za szybą. Hiszpania to cudowny kraj i aż nie chce się wracać do Polski. Jednak w Poznaniu jest mój dom. To miasto, które kocham. Nocna stolica Wielkopolski? To widok warty zobaczenia. Wtedy nic nie jest takie, jak w ciągu dnia. Czas wtedy zwalnia, wszystko wydaje się magiczne. Jeśli ktoś myśli, że nie można zakochać się w mieście, to głęboko się myli. Trzeba znaleźć swoje miejsce na świecie. Ja je znalazłam.
-Nie śpisz?-usłyszałam.
-Nie.
-Ty cały czas myślisz. Jak tylko nie mówisz, to gdzieś uciekasz myślami.
-Pójdziemy na spacer późno wieczorem, gdy będziemy w Poznaniu?
-Uciekasz mi od tematu.-mruknął.
-Wcale nie!-fuknęłam.-Myślałam o tym, jaki Poznań jest cudowny wieczorwem. I chciałam się przespacerować z tobą. Ale nie, to nie. Wezmę Jacka, albo Kędziorę.
Udając obrażoną odwróciłam się do niego plecami. Wcale nie czekałam długo na to, by mnie przytulił.
-Przepraszam.. Oczywiście, że pójdę z tobą na spacer wieczorem, gdy będziemy w Poznaniu. A teraz rozchmurz się, odwróć się do mnie i uśmiechnij tak ładnie, bo inaczej będzie mi smutno.
Wykonałam jego prośbę. I jak mam się na niego złościć, gdy on tak ładnie prosi? I teraz tak ładnie na mnie patrzy.
Gdzieś odnajdziemy kogoś
Kto odkryję całą prawdę w nas
~~~~
Ściskając za rękę Aleksa przemierzałam kolejne uliczki Starego Rynku. Zegar wybijał właśnie 23, nam to jednak wcale nie przeszkadzało. Puściłam jego rękę i odbiegłam, jednak on mnie dogonił. Chwytając w pasie przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Patrząc mu w oczy czułam, że jest chłopakiem, z którym chcę spędzić resztę życia. Teraz mam go obok i nie pozwolę, by odszedł. Bo jest mój. I to tak szybko nie minie.. Nigdy nie minie.
Z radością chcę powiedzieć Ci, że Cię kocham....
_________________
Normą chyba będzie, że jak jeden rozdział piszę mi się strasznie, to z kolejnym jest o wiele inaczej.
Mam maleńką nadzieję, że siódmy jest lepszy, niż szósty.
Na kolejny proszę czekać, w tej chwili ciężko mi określić, kiedy go napiszę.
Pozdrawiam.
wreszcie się przełamała, wreszcie im o sobie opowiedziała. myślę więc, że już została zaakceptowana przez drużynę :) och, Aleks, mów tak więcej, mów :) wszystko rozwija się pięknie, czekam co będzie dalej. a tymczasem u mnie nowa, zapraszam Cię serdecznie na poznańską-siestę :)
OdpowiedzUsuń