czwartek, 25 października 2012

~ Ósmy


Ze smutkiem patrzyłam na Jacka, który pakował swoje dotychczasowe życie do walizek. Było już przesądzone, że wypożyczono go do Warszawy. Przez zaszklone oczy widziałam, jak składa kolejną koszulkę. Wzięłam parę spodni i zaczęłam składać. Obiecałam, że mu pomogę, abyśmy później poszli na ostatni spacer.
-Nie smuć się, widocznie tak musiało być.-westchnął.-Przynajmniej wiem, że nic Ci się nie stanie. Masz Aleksa, Wilka. Będę o Ciebie spokojny w Warszawie moja mała Mi.
-Będziesz do mnie dzwonił? I przyjeżdżał, gdy będziesz mógł? I nie zapomnisz o mnie?
-Głuptasku.-zaśmiał się.-Po co mi zadajesz te głupie pytania, skoro wiesz, jak będzie?
-Bo jeszcze jesteś obok, a ja już tęsknię.-szepnęłam.
-Mi, damy radę. Daliśmy raz, damy i drugi. Tym razem zostawię Cię w dobrych rękach. Uśmiech na twarz i pomagaj mi się pakować. Czym prędzej się z tym uporamy, tym szybciej wyjdziemy i więcej czasu spędzimy na mieście.
Krzywo się uśmiechnęłam i pomagałam mu się pakować. Szło nam to dość sprawnie, choć najchętniej wywaliłabym to wszystko z walizek i pakowała od nowa i od nowa, niczym żona Odyseusza, która w dzień szyła, w noc pruła to, co zrobiła, wierząc, że jej mąż wróci. Tak ja teraz pakowałabym wiecznie Jacka, tylko żeby był tu, w Poznaniu.

~~~~

Rybcia

-Obiecaj, że będziesz się nią opiekował. A gdyby coś się działo, to proszę, dzwoń.-westchnąłem widząc, jak Mirella siedzi i wpatruje się we mnie.-Teraz ty bądź jej aniołem stróżem Aleks. 
-Będę o nią dbał, nie bój się.-uścisnął mnie.-Jest dla mnie naprawdę ważna, jednak nie naciskam na nią, choć uwierz, że chciałbym mieć ją każdego dnia obok.
-Dziękuje. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
-Kocham ją. Gdy tylko ją widzę, mam ochotę porwać ją w swe ramiona i nigdy jej nie puszczać.-uśmiechnął się.-Nie skrzywdzę jej, bądź tego pewny.
-Cieszę się, że to właśnie ty będziesz obok niej. Nie spieprz tego.
-Nie spieprzę, obiecałem jej to. A teraz pożegnaj się z nią.
Podszedłem do Mirell, która siedziała w takiej odległości, że nie miała pojęcia, o czym rozmawiamy. Wtuliła się we mnie bez słowa. Czułem na swej szyi jej łzy. Sam miałem ochotę się rozpłakać.
-Nie płacz.-szepnąłem.-Przyjadę gdy tylko będzie to możliwe, obiecuję.
-Daj z siebie wszystko Jacek. I trzymaj się...
-Dam. Zostawiam Cię w dobrych rękach i to dla mnie najważniejsze.
-Jedź już, czym dłużej tu jesteś, tym bardziej mam ochotę porwać Cię i nigdzie nie puścić.
-Kocham Cię siostrzyczko.-szepnąłem całując ją w czoło.-Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, ważniejsza niż piłka. Jeśli coś się będzie działo, dzwonisz i jestem, nie ważne, co by mieli mi zrobić.
Wtuliła się we mnie mocno ponownie. Tak ciężko było mi puścić ją, wziąść do samochodu i odjechać.
-Muszę jechać.
-Jedź.
Puściła mnie i oparła się o słupek. Aleks podszedł do niej i objął ją ramieniem, a ja otworzyłem samochód i wsiadłem do środka. Minęła chwila, zanim przekręciłem kluczyk i ruszyłem. Widząc jej łzy chciałem rzucić wszystko w cholerę, byle tylko być obok niej. Tylko ona w życiu by mi nie pozwoliła na to...


~~~~


Dwa dni temu pakowałam Jacka, dziś pakuje siebie. Mieszkanie jest klubowe i teoretycznie mam prawo w nim mieszkać, jednak już jutro przyjedzie nowy zawodnik. Klub nie chce, by tułał się po hotelach, więc chcą zapewnić mu spokój, co równa się z jego samotnym mieszkaniem. I to ja muszę się przeprowadzić, choć z tym mieszkaniem mam tak wiele wspomnień. Gdy się o tym dowiedziałam, a przy okazji pozostali piłkarze, to zaraz zaczęły się propozycje, kto przygarnie mnie do siebie. Najbardziej przekonujący okazał się Jakub Wilk, więc to on siedzi właśnie ze mną i mi pomaga.
-Ale na pewno chcesz ze mną mieszkać?-zapytałam niepewnie.
-Ile razy mam Ci powtarzać, że tak?-mruknął.-Samemu mi się nudziło, a tak przynajmniej będę się miał do kogo odezwać.
-Ale...
-Mirella mam zadzwonić do Jacka i zapytać, czy gdy on zabierał Ci do siebie, to też tak pytałaś?
-Nie pytałam, z Jackiem to było co innego.-szepnęłam.-Dobra, to skończyłam. Muszę praktycznie zabrać wszystko, więc będzie tego o wiele więcej, niż zabierał Kiełb. Gdyby wiedział, to pewnie zabrał by więcej rzeczy.
-Spokojnie, zaraz będzie Aleks, to nam pomoże i będzie szybciej.-wyszczerzył się.
-Co tak suszysz te zęby?
-Nie, nic.
Minęły 3 godziny, nim uporaliśmy się z pakowaniem wszystkiego w pudła. Zamówiliśmy pizzę do mieszkania Wilka i pojechaliśmy do niego. A w sumie, to do nas. Będę się musiała przyzwyczaić, że teraz mieszkam z Wilkiem.Oglądając jakąś komedię chciałam, by to był jak na razie koniec rewolucji w moim życiu, które przewracają wszystko, co zbudowałam.


~~~


Georgo Lovrencsics, nowy nabytek Lecha Poznań. Już na pierwszym treningu zauważyłam, że może być dużym wzmocnieniem. W sumie to nic dziwnego, transferami powinny być tylko wzmocnienia, nie wolno się cofać. Patrząc jednak na Węgra czułam się taka smutna. Oprócz krótkiego przedstawienia się nie odezwałam się do niego wcale, podczas gdy inny pytali o prawie wszystko.
-Mila, co siedzisz tak cicho?-zapytał Kamiński.
-Czy nie mówiłam, aby tak na mnie nie mówić?-fuknęłam zabierając torbę.-Do zobaczenia.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Otarłam samotną łzę i przyśpieszyłam. Nie chciałam, by ktoś za mną wyszedł. Wybiegłam ze stadionu. Ktoś chyba mnie wołał, ja jednak dobiegłam do ulicy i wskoczyłam do tramwaju, który właśnie podjechał. Gdy zobaczyłam okolicę, w której spędziłam ostatnie lata sama nie wiem dlaczego postanowiłam wysiąść. Widząc budynek otoczony kwiatami i znajdujące się za nim boisko mimowolnie się uśmiechnęłam. Pchnęłam delikatnie drzwi i znalazłam się w środku.
-Przepraszam, a pani do kogo?-usłyszałam z końca korytarza.
-Kaśka, mnie nie poznajesz?-zapytałam ze śmiechem.
-Mirella, co tu robisz?-zapytała zdziwiona.-Jesteś ostatnią osobą, której się tu spodziewałam.
-Aż taka straszna byłam?
-Nie, po prostu...
-Jest pani Zosia?-przerwałam jej.
-Tak, u siebie.
Skierowałam się do pokoju kierowniczki. Zapukałam cztery razy, jak to miałam w zwyczaju, a po usłyszeniu zaproszenia otworzyłam drzwi i weszłam.
-Mirella? Co ty tu robisz?
-Byłam w pobliżu i pomyślałam, że wpadnę.-wyjaśniłam.-Mogę usiąść?
Wskazała na krzesło. Usiadłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nic się tu nie zmieniło.
-W sumie, to miałam Cię szukać. Krótko po tym, jak opuściłaś placówkę przyszedł do nas list. Twój ojciec został zwolniony rok wcześniej, za dobre sprawowanie.-westchnęła.-Nie wie, gdzie jesteś. Chociaż teraz, gdy...
-... zaczęłam grać w Poznaniu z telewizji dowie się, gdzie jestem. Jak wyglądam.-mruknęłam.-Jak to możliwe, że wypuszczają takich ludzi wcześniej?
-Nie mam pojęcia. Dla mnie też to trudne.-oznajmiła.-Wiesz, że dzieciaki pytają o Ciebie?
-Przez to, że gram w piłkę?-zapytałam.
-Po części też, a nawet i w  dużej części. Ciekawią się, że mimo, iż byłaś stąd, to Ci się udało. Może mogłabyś kiedyś wpaść i się z nimi spotkać?
-Myślę, że nie będzie problemu.-oznajmiłam.-Miło będzie... W sumie to tylko Jacek wiedział, że jestem stąd. A później trener, na końcu piłkarze. Chciałam mieć równe szanse. I.. się udało.
-Właśnie, Jacek. Wypożyczono go gdzieś. Gdzie teraz mieszkasz?
-Z Kubą Wilkiem. W prawdzie mogłam mieszkać sama, ale zakontraktowali Georgo i musiał dostać mieszkanie, więc musiałam się wynieść, a Jakub mnie przygarnął. Daję sobie radę. Trafiłam na ludzi, którzy nie pozwolą, aby coś mi się stało.-uśmiechnęłam się.
Mój telefon znów dał o sobie znać. W czasie jazdy tramwajem Kuba dzwonił do mnie parokrotnie, tym razem był to Aleks. Rozłączyłam się i zabrałam za pisanie krótkiej wiadomości:

Jestem w Domu Dziecka, odwiedziłam stare śmieci. Nie martw się.

-Pani Zosiu, boo... aaaaa! Mirela!-zawołał Karol. Zaśmiałam się i wstałam rozstawiając ramiona-Czemu się nie odzywasz?
-Bo dużo się ostatnio działo.-mruknęłam czując, jak mnie przytula.-Chyba po coś przyszedłeś do pani Zosi, prawda?
-Możemy iść na orlika? Wiem, że pani się zgodziła wczoraj, ale wolę się upewnić.-oznajmił.-I czy mogę porwać Mirellę?
-Tak, możecie. A co Mirelli, to ją pytaj.
Zabrałam swoją torbę. Pożegnałam się z kobietą i opuściłam jej gabinet. Przed drzwiami ujrzałam chłopaków o rok, lub dwa lata młodszych ode mnie. Czasem z nimi grałam, więc nie musiałam ich poznawać. 
-No proszę, gwiazda Mirella Matyjasik.-usłyszałam. Od razu wiedziałam, że to Adrian.-Nie szkoda Ci czasu na grę z nami? Piłkarze Lecha Poznań na pewno są lepsi, niż my, więc właściwie co tu robisz?
-Adrian, wyluzuj.-warknął Karol.
-Nie szkoda mi na grę z wami. Właściwie to szkoda mi czasu grę z tobą, ale trudno, przeciwników się nie wybiera. Od Ciebie? Na pewno są lepsi. Co tu robię? Odwiedzam przyjaciela, ale ty nie wiesz, co to przyjaźń,-oznajmiłam obejmując ramieniem Karola.-Idziemy?
Wszyscy ruszyli za nami, tylko Adrian został w tyle. Nigdy za sobą nie przepadaliśmy. Nawet nie jestem w stanie określić, co tak bardzo mu nie pasowało, że za każdym razem ,gdy mnie widział musiał mi coś głupio odpowiedzieć.Teraz jednak starałam się tym nie przejmować. Chciałam miło spędzić czas z ludźmi, których kiedyś miałam codziennie obok siebie.

~~~~

W domu znalazłam się dopiero o 22. Zmęczona, ale szczęśliwa. Zdziwiłam się jednak, gdy w mieszkaniu ujrzałam Aleksa. Bo to, że Wilk siedział obok niego na kanapie w salonie to nic dziwnego, w końcu to jego dom.
-Jestem padnięta.-mruknęłam siadając między nimi.
-Co się dzieje? Bez powodu przecież nie wyszłaś trzaskając drzwiami i nie uciekłaś przed nami.-oznajmił Kuba
-To przez to, że Mar...
-Nawet nie próbuj mówić, że to przez Marcina i to, że powiedział Mila. Ja w to nie uwierzę.-powiedział Aleks.
-Wiesz, mam dziwne wrażenie, że chodzi o Georgo.Nie odzywałaś się do niego wcale. I patrzyłaś z takim smutkiem.-westchnął Kuba.-Mała, co się dzieje?
-Może jestem dziwna, może zbyt uczuciowa. I zbyt przywiązuje się do ludzi. Ale gdy na niego patrzę wiem, że po części zajmuje miejsce Jacka.-mruknęłam wstając.-Wiem, że nie powinnam tak myśleć. Ale mój najlepszy przyjaciel znów jest daleko ode mnie. Człowiek, przy którym czułam się bezpieczna. Mam skakać z tego powodu z radości? Wiem, że pewnie źle myślę, że nie powinnam w żadnym wypadku mieć o cokolwiek żalu do Georgo. Minie, ale w tej chwili nie mam ochoty się z nim zapoznawać.
Szybko opuściłam salon i znalazłam się w swoim pokoju. Trzasnęłam drzwiami, rzuciłam się na łóżko. Nakrywając głowę poduszką czułam łzy pod powiekami. Chcę, żeby Jacek był teraz obok.

~~~~

Nie mam pojęcia, ile czasu leżałam w tej samej pozycji. Pewnie leżałabym tak jeszcze trochę, ale usłyszałam, że drzwi się otwierają. Chwilę później jeden z dwójki chłopaków położył się obok mnie.
-Mirell..-cichy szept Aleksa rozpoznałabym wszędzie.-Wiem, że tęsknisz za Jackiem. Musisz jednak sobie dać radę bez niego. Pomogę Ci, tylko daj mi szansę. Chce być obok, gdy Ci smutno. Jak i cieszyć się z tobą, gdy wszystko jest tak jak chcesz.  Chcę być przy tobie w każdej chwili, jaka będzie możliwa.
-Nie ma go od paru dni, a ja tak tęsknię.-pociągnęłam nosem przytulając się do Bułgara.
-Gdy Jacek wyjechał do Kielc daliście radę. Teraz też dacie. Nie chcę, żebyś była smutna. Masz przecież mnie. Może nie jestem taki, jak Jacek, ale chciałbym, abyś przy mnie czuła się bezpieczna. Zależy mi na tobie, wiesz?
-Przy tobie też czuję się bezpieczna. Jednak trudno mi znów pogodzić się z faktem, że mój najlepszy przyjaciel jest tak daleko. Że nie mogę go przytulić tak po prostu. Lub usiąść na balkonie, otulona kocem z kubkiem herbaty i z nim rozmawiać. Rozumiał mnie jak nikt inny.
  -Rozumiem Cię.-ucałował mnie w czoło.-Trudno przyzwyczaić się, gdy brakuje czegoś, co było kiedyś dla nas codziennością. Chciałbym być kiedyś dla Ciebie codziennością.
-Już nią jesteś.-uśmiechnęłam się lekko.-Uwielbiam spędzać z tobą czas. Lubię, gdy mnie przytulasz, całujesz w czoło... i nie tylko w czoło. Po prostu uwielbiam to, że jesteś.
Zaśmiał się cicho. Nadal waham się nad powiedzeniem mu czegoś, co może wszystko zmienić. Albo na lepsze, albo na gorsze...
-Nie powinieneś być u siebie?-zapytałam patrząc na zegar na ścianie, który wskazywał prawie północ.
-Śpię dziś obok Ciebie.-oznajmił.-Mam nadzieję, że się nie rozpychasz.
-Pff... a kto powiedział, że ja chcę abyś spał obo...
Nie dokończyłam. Przerwał mi pocałunkiem. Tonev, czy ty mi musisz zawsze przerywać, gdy coś mówię? Chociaż w taki sposób, to może robić to nawet częściej.
___________________________

Niedziela się zbliża :))))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz