środa, 19 września 2012

~ Czwarty


Minęły cztery dni. Ja mogłam zacząć trening z lekkimi obciążeniami. Poranny trening jeszcze w Poznaniu, ale zaraz po nim jedziemy do Wronek. Obawiam się tego, co mnie czeka. 
-Miiireeeel!-zawołał Kędzi.-Jak dobrze Cię widzieć.
-Mów co zbroiłeś, że się tak cieszysz na mój widok?-zapytałam ze śmiechem. Objęłam go ramieniem i oparłam się na nim.
-Skąd wie...
-Kędziora nie żyjesz!-ze stadionu wybiegł Kuba Wilk.
-Przed czym Cię ratować?-zapytałam cicho.
-Przypadkowo wysypałem wszystko z jego torby na wyjazd. Przy trenerze. A on tam miał słodkości.. i trener się na niego wściekł.-mruknął bojaźliwie. Schował się za mną i trzymał mnie za ramiona.-Mirell ratuj, błagam! 
-Kędziora!-zawołał Kuba ponownie, gdy się zbliżał.-Matyjasik możesz się odsunąć?
-Ale Kubuś, Kubusiu, Jakubie, Wilczku, Wilczuniu, Kubo Wilku ja.. ja nie chciałem!-zawołał Tomek.-Mirrell zrób coś!
-Kubuś.-uśmiechnęłam się do pomocnika.-Może pozwolisz mi się oddalić, a później będziesz rozprawiał się z Tomusiem?
-Mirrell!-zawołał piskliwie Tomek. Zaśmiałam się i odsunęłam od piłkarza.
-Mam nadzieję, że szybko biegasz.-zawołałam,  gdy Kuba ruszył w jego kierunku. 
-Dzięki Młoda!-powiedział jeszcze Kuba i biegł za Tomkiem, który zaczął uciekać. 
W momencie, gdy Wilk złapał Kędziego ze stadionu wyszli pozostali piłkarze i Livia. To miał być mój pierwszy trening jako piłkarki Lecha Poznań. Uśmiechnęłam się lekko do Rybci. Jestem tutaj i dam z siebie wszystko. Mało kto dostaje szanse taką, jaką dostałam ja. Nie mogę jej zaprzepaścić. Nie teraz, nie tutaj. Nadszedł czas, abym naprawdę zawalczyła o to, by przyszłość była taka, jaką ja chce mieć, a nie taką, jaką dyktują mi ludzie. 
-A myślałem, że już spasowałaś.-usłyszałam Kamińskiego.
-Marcin, prosiłem Cię.-warknął Jacek.
-A czy ja coś robię?-zapytał patrząc na mnie.-Przecież sieroty nie mają szans się wybić.
-Kamiński!-zawołał trener Rumak.-Biegaj sobie, to Ci nie zaszkodzi. Cały trening. 
-Nie jestem sierotą.-warknęłam stając naprzeciwko niego.-Człowiek, który kiedyś nazywał się moim ojcem nadal żyje, chodź dla mnie to on właśnie mógłby umrzeć... Miłego biegania Marcinku.
Odwróciłam się, wytarłam łzę, która stoczyła się po moim policzku i spróbowałam się uśmiechnąć. Nie chciałam płakać, czas w końcu zostawić przeszłość za mną.  Trener rozkazał coś robić, a mnie zawołał do siebie. Pokiwałam głową i podeszłam do niego.
-Przepraszam za niego, nigdy taki nie był.-westchnął.
-Przeżyję. Najwyżej znów przypomni mi coś, czego naprawdę nie chcę pamiętać.-mruknęłam.
-Nie wiem o tobie wiele, trudno odnieść mi się do tego, co mówi Marcin, a to trudne. Bo nie wiem, czy mówi prawdę, czy...
-Nie jestem sierotą, chociaż chyba chciałabym.-westchnęłam.-Możemy porozmawiać we Wronkach? Wyjaśnię Ci wszystko trenerze, tylko teraz jest trening, a ja chyba muszę poukładać sobie wszystko w głowie, zanim wyjaśnię moją przeszłość, o której naprawdę nie chcę sobie przypominać.
-Dobrze, wracaj do reszty.
Dołączyłam do piłkarzy i Olivii. Uśmiechnęłam się do dziewczyny. 
-Myślałam, że tylko ja miałam z nimi tak źle.-westchnęła.-O co mu tak właściwie chodzi?
-Jeśli pytasz o powód, dlaczego mi wygarnia przeszłość, to sama Ci na to nie odpowiem. A jeśli pytasz o to, co powiedział i co mu odpowiedziałam, to długa historia, której naprawdę nie lubię.-wyjaśniłam.-Kiedyś może odważę się mówić o tym otwarcie, póki co nadal to boli, choć minęło 9 lat. 
Pokiwała głową, a ja podbiegłam do Saszki. Nie odzywałam się, po prostu biegłam obok. Nie sądziłam, że wspomnienia, o których przez parę ostatnich miesięcy nie myślałam wrócą. I choć tak bardzo nie chciałam wracać do tego, co było, to nie umiałam inaczej. Starałam się nie myśleć o tym, co było, przecież obiecywałam sobie zapomnieć o przeszłości. Nie chciałam już płakać, smucić się, myśleć o tym, co wtedy się stało. Sama jednak nie umiałam, potrzebowałam kogoś, kto sprawiłby, że zaczęło by się liczyć co innego. Potrzebowałam chyba... chyba potrzebowałam.. faceta! Ale nie takiego przyjaciela. Rybcia sprawiał tylko, że byłam szczęśliwa, a świat wokół mnie nie walił się na mnie. Chronił mnie przed wszystkim, jednak.. czegoś w tym wszystkim brakowało. Miłości? Potrzebowałam kogoś kto pokocha mnie jak... kobietę. A nie jak młodszą siostrę. I czy chciałabym tego, czy nie to potrzebny był mi facet, który mnie pokocha i będę dla niego całym światem.. A w sumie to chciałam tego, aby taki ktoś pojawił się w moim życiu. Uśmiechając się spojrzałam na Aleksa, który również patrzył na mnie. Czyżbym miała osobę, dla której będę całym światem, właśnie obok?

~~~~

Sama nie wiem, jak to się stało, że nie usiadłam w autobusie z Rybcią, a z Saszką. Albo.. wiem! Usiadłam sama i czekałam na Kiełba, kiedy on wszedł do autobusu z Aleksem machnęłam do niego ręką, a on tylko się uśmiechnął i wypchnął w moją stronę Bułgara, a sam zajął miejsce na drugim końcu pojazdu. A ja tak bardzo chciałam przytulić się do kogoś. Czekała mnie przecież rozmowa z trenerem. Wiedziałam, że musiał wiedzieć. I choć rozmowa po raz kolejny nie będzie należała do najmilszych muszę wziąć się w garść. Najwyższy czas! Nie mogę więcej płakać, nie mogę. Ten człowiek przecież nie zasługuje na jakiekolwiek uczucia, nawet nienawiści. On musi przestać dla mnie istnieć. Bo nie potrafię go nawet nazwać człowiekiem, który nazywał się moim ojcem. Jest dla mnie nikim i niech tak zostanie.
-O czym tak myślisz?-zapytał mój towarzysz.
-O życiu.-odparłam.-Wszystko wokół mnie zbyt szybko się dzieje.
-Nigdy nie miałaś wokół siebie tylu ludzi i nie spełniałaś marzeń?
-Musiałam żyć teraźniejszością, tym, co dzieję się w tej chwili, a nie marzyć o czymś, co mogło by się zdarzyć. I choć bardzo chciałam grać w piłkę nożną wiedziałam, ze w sytuacji, w której jestem nie dam rady się wybić. Miałam wiele ludzi wokół siebie, nawet nie wiesz jak wielu.-uśmiechnęłam się delikatnie.-9 lat spędziłam w Domu Dziecka, w pokoju z trzema młodszymi dziewczynami. Co rusz prawie jedne dzieciaki odchodziły, a inne dochodziły. Poznałam tak wielu ludzi, że większości z nich to już nawet nie pamiętam.
-A co z twoimi rodzicami?-zapytał.-Jeśli nie chcesz, to nie mów. Po prostu powiedziałaś, że nie jesteś sierotą, ale osoba, która była twoim ojcem mogła by dla Ciebie umrzeć.
-W dużym skrócie? Matka zdradzała ojca z jego własnym bratem. Ojciec się dowiedział i ... -westchnęłam.-Ją pobił ze skutkiem śmiertelnym, a mnie...
Zamrugałam oczami i spojrzałam w panoramę za szybą. Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło szepcząc, że teraz już nic mi się nie stanie, bo mam jego. Tak bardzo chciałam, by był zawsze. Czułam, że będzie dla mnie kimś ważnym. Byle nie przyjacielem..

~~~

Leżałam ze słuchawkami w uszach słuchając jakieś piosenki i wpatrywałam się w sufit. Było już dawno po ciszy nocnej. Wszyscy spali, tylko nie ja. Zbyt wiele rozmów o przeszłości dziś miałam. Wreszcie mam to za sobą. Spojrzałam na Olivię, z którą dzieliłam pokój. Byłam pewna, że śpi, dlatego cicho wstałam z łóżka, chwyciłam bluzę i cicho skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziesz?-usłyszałam jej szept.
-Przewietrzyć się, śpij.-mruknęłam i nacisnęłam na klamkę.-Niedługo wrócę.
-Co się dzieje?-usiadła na brzegu łóżka.-Jesteś jakaś przygaszona od treningu. 
-Nic się nie dzieje. Śpij.
Wymknęłam się z pokoju i starając się nie narobić hałasu opuściłam ośrodek. Rozejrzałam się wokół i ujrzałam postać pod drzewem. Powoli skierowałam się w jej kierunku. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to Kamiński. 
-Ugh.. to ty?-mruknęłam.
-Jak widać.-odparł.-Usiądziesz?
-Nie wiem, czy mam ochotę.-stwierdziłam wzruszając ramionami, ale mimo wszystko usiadłam obok piłkarza.
-Też nie możesz spać?
-Wiesz, właśnie lunatykuję.-warknęłam.
-Co ty tu właściwie robisz?
-Siedzę. sam mi to zaproponowałeś.-odparłam.
-Nie nadajesz się na piłkarkę. Nie potrafisz grać, nie trenowałaś. Granie na orlikach to jedno, a treningi, mecze to co innego. Nie podołasz. Szybciej stąd wylecisz, niż pokażesz światu, że jesteś coś warta. 
-Warta to rzeka, a albo pierwszoligowy klub, Warta Poznań. Chyba tam twoje miejsce, nie sądzisz?
-Nie bądź taka mądra. Ty nawet do czwartej ligi, albo okręgówki się nie nadajesz. Gdyby Eryka Cię nie sfaulowała, to byś mogła sobie nadal marzyć o karierze piłkarki, której i tak nie osiągniesz. 
-Gdyby twoi rodzice Cię nie urodzili to świat byłby piękniejszy.-warknęłam.-Nienawidzę takich ludzi, jak ty.
-Wolisz swojego ojca, który zabił Ci mamuśkę?-zaśmiał się ironicznie. Nim się obejrzał przywaliłam mu w twarz.
-Wolę obić twoją twarz, żebyś nie mógł się tak śmiać.-oznajmiłam, gdy trzymał się już za policzek.-Dobranoc.
Wstałam z trawy i ruszyłam w stronę ośrodka. Gdy znajdowałam się parę metrów od drzwi, te się otworzyły. Za nich wyłoniła się postać trenera Rumaka.
-Matyjasik?-spojrzał na mnie zdziwiony.-O i Kamiński. Co wy tu robicie?
-Byłam się przewietrzyć.-oznajmiłam.-Nie mogłam usnąć, zawsze tak mam w nowym miejscu. A co robi tu osobnik, o którym trener wspomniał to nie wiem.
-Do pokojów, oboje. Porozmawiamy rano. Zwłaszcza my Kamiński.-rzucił w stronę Marcina.-Dobranoc panno Matyjasik.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę swego pokoju. Olivia już spała, dlatego ściągnęłam tylko bluzę i zakopałam się pod kołdrą. Jutro... a właściwie to dziś zapowiada się całkiem ciekawie..

~~~~

Śniadanie i na trening. Nie mam nawet czasu, żeby porozmawiać z najlepszym przyjacielem. Biegam razem ze wszystkimi, kiedy woła mnie do siebie trener. Widzę jak Rybcia wpatruje się we mnie, a ja wzruszam ramionami i podbiegam do trenera Rumaka.
-Co robiłaś w nocy poza ośrodkiem?
-Mówiłam już, że nie mogłam spać i wyszłam się przewietrzyć.-oznajmiłam.
-A Kamiński?
-Dosiadłam się do niego na chwilę, nie pytałam, dlaczego również nie śpi. Porozmawialiśmy, nie skończyło się to dobrze, ale to sprawa między mną, a nim. Ja na boisko nienawiści nie przenoszę, także jeśli chodzi o mnie, to nie ma się pan czego obawiać.-uśmiechnęłam się.-Przepraszam, wiem, że nie powinnam wychodzić z ośrodka, to już się więcej nie powtórzy.
-No dobrze, wracaj do ćwiczeń.-odpowiedział, a mnie już nie było. Ruszyłam do reszty. Zajęłam miejsce obok Olivii.
-Co jest?-zapytałam widząc, że patrzy się na mnie tak, jak parę chwil wcześniej Kiełb.
-Co przeskrobałaś? Trener Rumak nigdy nie woła do siebie w trakcie treningu.
-Złapał mnie na dworze. I miałam wyjaśnić, co tam robiłam... A może w sumie chciał, abym wyjaśniała, bo dziwnym trafem był tam Marcin. No i trochę sobie z Kamińskim pogadałam.. Chyba nadal jego duma nie pozwala mu przywyknąć do tego, że ma kolejną dziewczynę w drużynie.
-Myślałam, że z tego wyrósł.. Mi dał spokój już dawno.
-Nie jestem nic warta, nie nadaję się do okręgówki, a nawet czwartej ligi. Zapomniał o lidze amatorskiej.-zaśmiałam się cicho.
-Nie przejmuj się nim,
-Nie przejmuję. On jeden nie sprawi, że zrezygnuję.-uśmiechnęłam się i spojrzałam na Toneva. Dlaczego miałabym rezygnować, skoro mam tutaj ludzi, dzięki którym mój świat może się zmienić na lepsze? Jeden Kamiński świata nie zmieni świata na gorsze. Gdyby był kimś innym, to może by zmienił, ale.. ale to tylko piłkarz. Myślący, że jest najlepszy na świecie. Uśmiecham się ponownie patrząc na Aleksa. Chyba chciałabym, aby to on zmienił mój świat... Na lepsze.

~~~~

Siedzę pod drzewem, gdzie jeszcze dzisiejszej nocy rozmawiałam z Kamińskim. Zegar w moim telefonie wskazuje 21:12, jeszcze ponad godzina do ciszy nocnej. Przymykając oczy zastanawiam się, czy mogłabym być kiedyś szczęśliwa u boku jakiegoś mężczyzny nie bojąc się, że kiedyś postąpi jak mąż mojej mamy. Zawsze słyszałam, że nie wszystkich można mierzyć jedną miarą. I jeśli miałabym słuchać tego twierdzenia, to może kiedyś znajdzie się ktoś, kto sprawi, że będę szczęśliwa obok niego. Zwłaszcza, że potrzebuję faceta. 
-Cześć Mirell.-usłyszałam przy uchu. Po akcencie poznałam, że to Aleks. Położyłam głowie na jego ramieniu czując, że obok mnie siada.-Czemu siedzisz sama?
-Myślę.
-Strasznie dużo myślisz.-mruczy.-Nie lepiej spędzić ten czas z kimś?
-Na przykład z kim miałabym spędzać wolny czas?
-Chociażby ze mną.-mówi, a ja czuję jego oddech na swoim czole. Otwieram powieki i wpatruje się w jego oczy, szukając w nich odpowiedzi na pytanie do czego zmierza ta rozmowa. Zanim ją jednak otrzymuje Bułgar delikatnie muska swoimi ustami moje. Zaskoczona nie wiem, co robić, a on zaczyna mnie coraz namiętniej całować. Poddaję się temu. Mam wrażenie, że wszystko dzieję się za szybko. Ale przecież... mi to wcale nie przeszkadza. Niech ta chwila trwa, trwa i trwa. Chcę czuć jego usta na swoich. I przecież chyba nie muszę mówić, jak cholernie podoba mi się to, że jest tak blisko?

____________________

Środek tygodnia, a ja dodaję rozdział - niesamowite! 

Opinię zostawiam wam ;)

Może do następnego weekendu, pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Też chciałabym go całować ! :D .
    Ahh no cóż WARTO MIEĆ M A R Z E N I A ! :D
    Rozdział świetny kuźwa ale ja nie lubie tego pajaca Kamińskiego ! Wrr -,- .
    no dobra czekam na kolejny! .
    Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że Marcin będzie tym złym w twoim opowiadaniu, ale w końcu ktoś nim musi być. nie spodziewałam się, że rozdział dodasz w środku tygodnia i że będzie on taki długi! ale nie mam nic przeciwko temu, zwłaszcza że moje przypuszczenia o Aleksie i Mirelli się sprawdziły :D oby tak dalej.

    i na koniec muszę dodać, że za epizod z Wilkiem i słodyczami mam teraz wielkiego banana na ustach ;D dzięki ci za to! :*

    OdpowiedzUsuń