-Tatusiu..-szepnęłam cichutko płacząc-Tatusiu... zostaw mamusię..
-Nie odzywaj się smarkulo.-warknął popychając mnie.
-Andrzej!-zawołała matka.
-Myślisz, że nie wiem, że mnie zdradzasz?-uderzył matkę w twarz. Siedziałam skulona w rogu pokoju płacząc.-Pracuję od rana do wieczora, żeby utrzymać Ciebie i naszą córkę, a ty w czasie, gdy ona jest w szkole spotykasz się z jakimś fagasem...
-Andrzej, ja...
-Co? Myślałaś, że się nie dowiem?!?-uderzył ją po raz kolejny . Zatoczyła się i upadła obok ściany. Zadał jej kolejny cios w brzuch, a ona leżała płacząc. Podniósł mnie z podłogi.-Idziemy się zabawić malutka...
-Zostaw ją...
-Ty zabawiasz się z moim własnym bratem, ja zabawię się z twoją ukochaną córeczką... poczujesz się tak, jak ja.
Płakałam, wyrywałam się, a on zadał jeszcze jeden cios mojej matce i zamknął się ze mną w swojej sypialni. Zrywał ze mnie ubrania, a ja płakałam... Zamknęłam oczy nie chcąc patrzeć na jego twarz..
~~~~
-Niech pan mnie zostawi... Chce do mamy.-szepnęłam cichutkim głosem.
Chwilę później pojawiła się kobieta, ubrana podobnie do niego. Spojrzała na mnie ze współczuciem i wygoniła go z pokoju. Podeszła do mnie.
-Gdzie są twoje ubrania?-zapytała delikatnym głosem. Nie odpowiedziałam.-Twój pokój jest obok, prawda?
Pokiwałam tylko głową, a ona wyszła na chwilę, by znów wrócić z ubraniami.
-Pomogę Ci się ubrać, a później zabiorę Cię w bezpieczne miejsce, dobrze?
-Chcę do mamusi...
-Twoja mamusia jest teraz daleko, nie mogę Cię do niej zabrać. Ale zabiorę Cię w miejsce, gdzie już nic Ci się nie stanie, tylko musisz się ubrać.
-Obiecuje pani?
-Jestem Kasia, możesz mi mówić po imieniu. Obiecuję Ci malutka. Jak masz na imię?
-Mirelka.-szepnęłam zabierając moją ulubioną koszulkę z jej rąk.-Mogłaby pani wyjść? Chciałabym się ubrać.
-Nie mogę zostawić Cię samej Mirelko, ale odwrócę się. Powiedz, kiedy znów będę mogła na Ciebie znów spojrzeć.
Szybko się ubrałam, a ona wzięła mnie na ręce. Chciałam stąd uciec zanim wróci mój ojciec... Chciałabym być bezpieczna, tak jak obiecała Kasia.
~~~
Bezpiecznym miejscem okazał się Dom Dziecka. Nie wiedziałam co wokół mnie się dzieje. Kasia przekazała mnie jakiejś kobiecie, która zaprowadziła mnie na świetlice, gdzie były pozostałe dzieci. Mama kiedyś opowiadała mi o tym miejscu, mówiąc, że trafiają tu niechciane dzieci. Czy ona mnie już nie chciała?
-Będziesz tu tylko parę dni.-wyjaśniła kobieta.-Jestem Anastazja. Przez parę dni z problemami zwracaj się do mnie.
-Co będzie ze mną później?-zapytałam.
-Najprawdopodobniej pojedziesz do innego ośrodka. Tak, aby twój ojciec nigdy Cię nie znalazł.
-A mamusia? Czy ona będzie wiedziała, gdzie jestem?
-Ona zawsze będzie wiedziała, gdzie jesteś. Tylko ty nie będziesz mogła jej zobaczyć.
~~~~
Trafiłam do Poznania. Nie podobało mi się to wcale. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nagle cały mój świat runął, a ja jako 9 latka opuściłam rodzinny dom, by spędzić resztę życia z daleka od rodziny. Nie podobało mi się tutaj wcale. Wszystkie dziewczynki patrzyły na mnie dziwnie, bojąc się chyba, że zabiorę im najlepszą przyjaciółkę, dlatego po powrocie ze szkoły i zrobieniu lekcji siadałam pod jednym z drzew na podwórku i patrzyłam, jak grają starsi chłopacy. Zapragnęłam, grać jak oni.
Gdy kończyli grać zabierałam piłkę i próbowałam grać. Z czasem szło mi coraz lepiej, co zobaczył jeden z nich. I tak kolejnego dnia grałam razem z nimi. Stałam się jedną z nich. W szkole spędzałam z nimi przerwy, bronili mnie, gdy inni obrażali mnie, mówiąc, że moi rodzice mnie nie chcieli. Nadal przecież nie wiedziałam, co stało się z moją mamą tamtego dnia. O ojcu nie myślałam, nie chciałam go więcej widzieć i miałam wielką nadzieję, że tak będzie.
~~~~
Usiadłam w starym fotelu. 7 lat. Tyle czasu czekałam, aby się dowiedzieć, co stało się z moją mamą. Czy bałam się tego, co usłyszę? Spodziewałam się od paru lat, a teraz mam okazję się przekonać, czy miałam rację.
-Tamtego wieczoru, gdy twój ojciec rozprawił się z tobą wrócił do twojej matki... Pobił ją jeszcze bardziej. Gdy twój wuj wszedł do mieszkania następnego poranka ona już nie żyła....
-Chyba spodziewałam się, że to usłyszę.-westchnęłam i otarłam łzę, która stoczyła się po mym policzku.-A co z nim?
-Trafił do więzienia, ale wywinął się po części. Był pod wpływem alkoholu, dodatkowo nie zamordował jej, tylko pobił ze skutkiem śmiertelnym. Sąd skazał go na 10 lat więzienia. Prokuratura się odwoływała, jednak bezskutecznie. Gdy będziesz miała 19 lat, czyli za trzy lata.. on wyjdzie z więzienia.
-Nie chcę go widzieć.-odparłam wstając.-Idę z chłopakami na orlika.
-Mirello...
-Przykro pani, wiem.-machnęłam ręką.
-Nie mogłam Ci powiedzieć wcześniej. Byłaś zbyt mała, nie zrozumiałabyś. Poza tym nie miałaś tu nikogo. Teraz, gdy widzę, że masz przyjaciół mogłam Ci wyjawić tajemnice sprzed lat.
-Rozumiem. Będę jak zwykle.
Opuściłam pomieszczenie. Skierowałam się ku wyjściu z budynku. Parę łez stoczyło się po mych policzkach. Łudziłam się latami, że może moja matka żyje, a ja muszę tu być, bo boi się, że ojciec mi coś zrobi. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że jej może już nie być.
Gdy dotarłam na miejsce moje policzki miały różową barwę, a ja podeszłam do Michała i przytuliłam się do niego bez słowa. Nie bardzo wiedział, co robić..
-Przepraszam, po prostu musiałam się do kogoś przytulić.-szepnęłam i spojrzałam na chłopaka, którego nie znałam, ale wydawał się znajomy.-Kto to?
-Jacek Kiełb, nie poznajesz?-zaśmiał się.-Zapytał, czy może grać, a my się zgodziliśmy. Ryba, przyjmiecie do drużyny Mirelkę?
Chwilę później zaczęliśmy grać. Wtedy Ryba był tylko chłopakiem, z którym miałam być w jednej drużynie. Czas jednak mijał, on często grał z nami, a ja uwielbiałam po meczach siedzieć z nim na ławce i rozmawiać.
~~~~
-Mi, mamy problem.-oznajmił.-Wypożyczają mnie.
-Jak to? Dokąd?-zapytałam.
-Wracam tam, skąd przyszedłem. Kielce znów staną się moim domem, choć tak bardzo tego nie chcę.-ujął moją twarz w dłonie.-Nie chcę Cię tu zostawiać samej Perełko. Jesteś moją małą przyjaciółką.
-Damy radę.-szepnęłam.-Przecież wrócisz, prawda?
-Pewnie, że wrócę. Mam tu Ciebie. Zawsze będziesz moją małą Mi. Przyjaciele na zawsze?
-Na zawsze Rybcia. Pokaż im, że robią błąd wypożyczając Cię do Kielc.-wtuliłam się w niego.-Są telefony, będziesz dzwonił?
-Pewnie malutka.-ucałował mnie w czoło.-Wyjeżdżam jutro..
-To co my tu robimy? Chodźmy grać, chcę po raz ostatni skopać Ci tyłek.-zawołałam ze śmiechem i ruszyłam biegiem w stronę boiska.
Rybcia stał się dla mnie kimś ważnym. Nie chciałam go tracić, ale wiedziałam, że takie życie sportowca. Sama przecież marzyłam o tym, by grać na stadionie pełnym kibiców. Rybcia wróci i pokażę, że tutaj jest jego miejsce.
wiesz, że po raz pierwszy od dawna zabrakło mi słów po tym, co przeczytałam? zawsze po prologach trudno jest cokolwiek napisać, ale zazwyczaj to tylko dlatego, że są to początki opowiadanie. a teraz jest inaczej - moje zaniemówienie ma związek z historią, jaką dotknęłaś... Boże, co ona musiała przejść? jak się czuć przez te wszystkie lata?
OdpowiedzUsuńa Ryba po prologu (ale chyba bardziej po przedstawieniu bohatera przez Mirellę (swoją drogą, bardzo unikatowe imię!)) jest taaaaki cudowny! już się nie mogę doczekać następnego! liczę, że Ryba wróci z wypożyczenia do Poznania i... chyba nie jestem w stanie się domyślić, co chodzi Ci po głowie.
:* [ależ się rozpisałam!]
i w ogóle, co to był za "ojciec"? takiego człowieka ojcem nazwać się nie da! (musiałam to dodać, ale już się zamykam)
UsuńJa pierniczę jakie ona ma traumatyczne dzieciństwo ! Ojciec Skurwiel zawsze spoko ! Ja piernicze aż się zapultałam nosz kurde jak można być takim człowiekiem !? . No dobra ogólnie bardzo mi się to spodobało no i oczywiście jest twoja Rybcia :D . A więc czekam na kolejny ;D. Pozdrowienia z Trójmiasta^^ MikaxD bądź Wredota^^
OdpowiedzUsuńAle początek.. Maskara. Jak ojciec mógł ją tak skrzywdzić!? I jeszcze zabił jej mamę.. Czekam na 1 rozdział. I informuj :)
OdpowiedzUsuń