Nazywam się Mirela Matyjasik. Mam 18 lat. To nie o sobie powinnam opowiadać, bo mam obok siebie cudownego przyjaciela, o którym zaraz wam opowiem. Uczęszczam do technikum informatycznego i czasami nie mam pojęcia, co tam robię. Kiedyś jednym z moich marzeń było zostanie piłkarką. Chciałam poczuć jak to jest, kiedy całe trybuny skandują twoje imię po strzeleniu gola. Mieszkam w Poznaniu od 9 lat, wcale nie z własnej woli, ale teraz, po tak długim czasie mogę powiedzieć, że to, iż tu trafiłam było jedną z najlepszych rzeczy, jaka mi się przydarzyła. Moje życie nie jest usłane różami. Muszę walczyć o wszystko. Nigdy nic nie dostawałam za ładny uśmiech. Od kiedy poznałam jednak Rybcię wszystko się zmieniło, na lepsze i jestem mu za to naprawdę wdzięczna, bo gdyby nie on, to nikt nie wie, gdzie teraz bym była.
A to on, mój najlepszy przyjaciel, Jacek Kiełb, przeze mnie nazywany Rybcią. Piłkarz poznańskiego Lecha. Poznałam go dwa lata temu, gdy grałam na jednym z orlików z kolegami, a on pojawił się i zapytał, czy nie może zagrać z nami. Wtedy wszystko się zmieniło. Spędzałam z nim wiele czasu. Stał się kimś w rodzaju mojego anioła stróża. Ciężko mi było, gdy grał w Kielcach. Ale znów jest tu, obok mnie i nic nie wskazuje na to, aby znów miało go zabraknąć. Od paru tygodniu mieszkamy razem. Ja skończyłam magiczną liczbę 18 lat, a on zgodził się mnie przygarnąć. Wie o mnie tyle, ile nie wie nikt. Nie lubię się nikomu zwierzać, ale on zawsze wyciągnie ze mnie siłą to, czego nie chcę powiedzieć.
Rybcia to ktoś, komu ufam bezgranicznie. I cieszę się, że los postawił go na mej drodze.
Resztę bohaterów przedstawię wam później. Bo póki co mam tu tylko Rybcię. To on jest jedyną osobą, jaką mam w tym wielkim Poznaniu, w którym tak wiele osób się zakochało. Owszem, Poznań to urokliwe miasto, dla kogoś, kto jest turystą... Gdyby pomieszkał tu ktoś dłużej, wiedziałby, że wcale takie nie jest.
Aleksandar Tonev. Bułgar którego polubiłam niemalże od razu. Sprawia, że uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Pragnę go lepiej poznać i spędzić z nim więcej czasu. Póki co świetnie dogadujemy się poza boiskiem, a mam wielką nadzieję, że poza nim będzie podobnie. Uwielbiam go denerwować, mówiąc na niego Saszka.
Olivia Kwiatkowska, fałszywy napastnik, pomocniczka. W poprzednim sezonie świetnie dogadywała się na boisku z Artiomem Rudnevem, a ja czasami podziwiałam to z trybun. Jedyna dziewczyna w gronie poznańskiego Lecha. Dzięki niej nie zwariuje, bo będę miała z kim dzielić pokoje na wyjazdach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz